登入選單
返回Google圖書搜尋
Licznik Geigera
註釋

Literacka promieniotwórczość

Sławomir Matusz, Licznik Geigera. 20 najważniejszych współczesnych wierszy polskich w interpretacjach, Fundacja im. Jana Kochanowskiego, Sosnowiec 2013.

Tytuł książki dla przechodnia mijającego witrynę księgarni mógłby kojarzyć się, co zrozumiałe, z instrukcją obsługi miernika radioaktywności. Podtytuł rozwiewa jednak fizyczne asocjacje, a całość onomastyki intryguje ciekawym połączeniem odległego semantycznie zestawienia. O co chodziło autorowi? Co chciał zmierzyć, zbadać w omawianych wierszach „licznikiem Geigera”? Tytułowa metafora odnosi się do literackich prób wejrzenia w inną przestrzeń rzeczywistości, w metafizyczną sferę, do której spośród wszystkich fizycznych narzędzi poezji jest chyba najbliżej. Autor tak uzasadnia wybór: „Licznik Geigera, bo rejestruje i mierzy to, co niewidzialne, a co ma wpływ na nasze życie osobnicze, społeczne i gatunkowe, jest siłą niszczącą, ale i motorem ewolucji. Wiersz w rękach poety czasem bywa takim czułym instrumentem do mierzenia i rejestracji niewidzialnego”. Matusz wyznacza tym samym kierunek, w którym podąża uznanie przez niego wiersza za utwór ważny, za łącznik między autorem i czytelnikiem w poznawczym niepokoju dotyczącym uchwycenia oraz zdefiniowania doświadczenia, o którym Czesław Miłosz pisał w zbiorze To. Zasypanie tej werbalnej nieporadności epistemologicznej zamkniętej w naiwnym zaimku wskazującym wydaje się jedną z najważniejszych powinności lirycznych. A rzeczywistość odczuwana, ale niedająca się dokładnie nazwać pojawia się w unikalnych chwilach najważniejszych spraw. Matusz zalicza do nich miłość, śmierć, wiarę, wspólnotę i odrębność oraz materialne i duchowe zubożenie. O teoretycznoliterackich zagadnieniach traktują dwa pierwsze rozdziały, w których autor m. in. celnie krytykuje pewnie współczesne zjawiska literackie, wypominając głównie kicz i pisanie manieryczne. Nie brakuje tam kontrowersyjnych, mocnych zdań dezaprobaty wobec pewnych źródeł, które przynoszą życiu literackiemu więcej szkody niż pożytku. Doświadczenie oraz dorobek sosnowieckiego pisarza uprawniają go do takich sądów mających na celu poprawę jakości literatury. Istotą książki są jednak interpretacje. Szczęśliwi ci autorzy, których omówione wiersze znalazły się w Liczniku Geigera, bowiem zostali uhonorowani przez wyjątkowego badacza, który posiadł umiejętność „czytania nieświadomości” i tego daru dopatrzył się u innych twórców. Wskazał w subiektywnym zbiorze prawdziwych poetów, ale także, nie po raz pierwszy, ujawnił swe niezwykle głębokie wczytanie w słowo. Pomyły Matusza zaskakują możliwościami, a interpretowana przez niego poezja staje się polifoniczna, zyskuje nadbudowę, która uwydatnia ogromny potencjał wierszy. Te liryki potrzebują fachowego dopełnienia, by pokazać swą moc znaczeniową. Czasem można odnieść wrażenie, że szkice Matusza są ciekawsze od opisywanych utworów, jednak nie zaistniałyby one bez źródła inspiracji. Przeto punkt ciężkości zawsze będzie umiejscowiony w liryku, którego skondensowana forma znaczeniowa otwiera się na jednostkowe doświadczenie każdego czytelnika. To właśnie na swoim przykładzie pokazał twórca Licznika Geigera. Pierwszeństwo należy do wiersza, on jest promieniotwórczy, powodując u odbiorcy ożywcze poruszenie duszy, które przekłada się na aktywację własnej wrażliwości lirycznej. A ta u Matusza jest bardzo bogata. W interpretacjach znajdziemy świat lektur autora, fragmenty jego biografii, wierszy, wspomnień. Poszczególne szkice nie odnoszą się wyłącznie do tekstów im przypisanych, ale wchodzą w dialog z innymi lirykami, budując intertekstualną wielogłosowość. Dzięki temu nie jest to książka tylko o 20 najważniejszych polskich wierszach – jest ich tam znacznie więcej. Esejom towarzyszą celne obserwacje socjologiczne, które tworzą niejedną podporę interpretacyjną. Spotkamy je m.in. w tekstach Oko Boga, oko brata – o wierszu Marcina Sendeckiego „Z wysokości” oraz Ponowoczesna starość w wierszu „Godziny” Mariusza Grzebalskiego. Omówieniom liryków Bankructwo I i Bankructwo II Jolanty Stefko subtelnie akompaniuje biblijna przypowieść, a metafizyczne sugestie wpisane są w uniwersalne filozoficzne nauczanie podane w obrazowy sposób za pomocą, jakżeby inaczej – wszak zapowiadał to już tytuł, molekularnych porównań: „Ja i życie tworzą dwójnię. Jak elektron i proton. Bez jądra nazywanie elektronu traci sens, a jego ruch staje się nieuporządkowany. Razem tworzą dwójnię – o tyle nierozerwalną, że rozerwane tracą sens”. Nawet po tym fragmencie widzimy, że Matusz nie pisze zwykłych interpretacji – są to teksty o intrygującym wydźwięku, ich lektura budzi pytania, nakazuje wrócić do wierszy, jeszcze raz je odczytać, dokonać interferencji własnego odczytania z rozumieniem Matusza, pozwala współuczestniczyć w budowania znaczenia, które zamyka się w czytelniku. Szkice zawarte w Liczniku Geigera mogą pomóc w odkryciu siebie jako świadomego odbiorcy dzieła literackiego. Niektóre mają teologiczne umocowanie, szczególnie widoczne w następujących esejach: Matka odchodzi. Na szczytach rozpaczy – jeszcze raz o „Księdze grawitacji” Dawida Majera, Kolaże i głosy z Ojcem – o wierszu Pawła Sarny, czy też Poetyka i teologia prawdy Macieja z Gerazy (mowa o Macieju Bieszczadzie). O autorze tomu Okolice Gerazy przeczytamy taką opinię: „Dla Bieszczada filozofia, wiara i teologia jednoczą się ze sobą. Celem poezji, celem poety jest poznanie prawdy”. Ta wyrazista powinność sztuki poetyckiej połączona z darem obserwacji, z umiejętnością wyciszenia i kontemplacji warunkuje uznanie Matusza. Wiersz, aby był prawdziwy, musi mieć wartość poznawczą wychodzącą poza zwykłą egzystencję. Poeci, których liryki zinterpretowano w Liczniku Geigera potrafią zatrzymać to, co umyka codziennej uwadze. Oprócz tytułów wspomnianych wcześniej szczególną uwagę warto zwrócić na eseje opisujące trzy wiersze Barbary Gruszki-Zych związane z atakami na WTC w Nowym Jorku oraz erudycyjne interpretacje Wersyfikacji polskiej Przemysława Dakowicza oraz Modlitwy o łagodność rosiczki Wojciecha Kassa. To ważna wskazówka, która może się przydać innym odczytaniom, ale przede wszystkim posłuży wzbogaceniu własnej wrażliwości w oparciu o filozoficzne poszukiwania. Bez obawy zanurzmy się więc w obszar literackiej promieniotwórczości wykrytej przez Sławomira Matusza – wysokiej klasy specjalistę obsługi „licznika Geigera”.

Tomasz Pyzik


Topos nr 4/2015