„Brazylia”, „Polonia brazylijska”, „Kościół katolicki w Brazylii” – wydaje się, że wyrażenia te są dobrze znane w Polsce. Często jednak, w rozmowie z rodakami w kraju właśnie na te trzy tematy, Polonus przybyły zza szerokiej wody w odwiedziny do Ojczyzny zauważa, że – w wielu, wielu przypadkach – rzeczywistość zamykająca się w tych trzech wyrażeniach jest mało znana, lub znana zbyt pobieżnie. „Brazylia”: pozostaje jeszcze krajem mało znanym dla przeciętnego zjadacza chleba w Polsce (Tu mała dygresja o polskim chlebie: jakżeż smacznym i pachnącym dla emigranta. Oj, jak wspaniały jest ojczyźniany polski chleb, to można się przekonać tylko wówczas, kiedy się od lat żyje z dala od „kraju tego, gdzie…”). „Polonia w Brazylii?”: To temat jeszcze mniej znany. Oczywiście poza badaczami i ośrodkami naukowymi zajmującymi się szeroką problematyką polskiej emigracji w świecie. „Kościół w Brazylii? – a czymże on może nas zaskoczyć? Możemy się czegoś od niego nauczyć? Przecież dobrą, prawowitą teologię to uprawiamy my tutaj w Europie?”. Takie dywagacje padające z ust pewnego duchownego w kraju słyszałem kiedyś osobiście. Z pewnością Drogi Czytelnik po przeczytaniu powyższego passusu zapytuje siebie: do czego on zmierza; myśląc oczywiście o niżej podpisanym, o autorze. Już odpowiadam: nikogo nie zamierzam przekonywać! Postanowiłem zebrać moje osobiste wrażenia pisane ad hoc tego samego dnia, lub następnego dnia po jakimś wydarzeniu polonijnym, w którym osobiście brałem udział. Inne teksty odnoszące się do Brazylii, Kościoła katolickiego w tym kraju, to wybrane reportaże z moich korespondencji przygotowywanych i przekazywanych regularnie do Radia Watykańskiego. (...) Oddaję Czytelnikowi tę różnorodność tekstów. Stanowią one – w jakiś sposób – moje niemal codzienne świadectwo o tych trzech elementach, wymienionych na wstępie. Oczywiście świadectwo subiektywne. Tak przecież postrzegam przez te długie lata świadomie wybranej imigracji: Brazylię, Polonię i Kościół na Ziemi Krzyża świętego.